W pierwszym domowym meczu Ligi Mistrzów PGE VIVE Kielce pokonało THW Kiel 32:21 (18:11). Kielczanie od początku narzucili gościom swoje warunki i przez całe spotkanie zachwycali doskonałą obroną i zespołową grą w ataku, nie dając "Zebrom" żadnych szans na zwycięstwo w Hali Legionów.

Jedenaście bramek przewagi robi wrażenie. Bez względu na to, czy niemiecki zespół przechodzi kryzys czy nie, mało komu udało się pokonać ich aż tak wyraźnie. Zawodnicy z Kielc podkreślają, że byli doskonale przygotowani taktycznie do tego spotkania i że prawdopodobnie rywali zaskoczyła wysunięta obrona 5-1. Goście przyznają, że absolutnie nie zasłużyli na zwycięstwo dzisiejszego wieczora. Obie strony chwalą atmosferę w Hali Legionów, która poniosła gospodarzy do zwycięstwa.
- Gratulacje dla naszego zespołu, który dzisiaj grał bardzo dobry mecz ze świetną obroną i Sławkiem Szmalem. Dalej będziemy pracować, we wtorek czeka nas kolejny mecz w lidze. Chciałbym też przeprosić THW Kiel i Niklasa Ekberga. Jestem pewien, że to nie było zamierzone. - mówił po meczu Talant Dujszebajew.
- Wygraliśmy dzięki maksymalnej koncentracji. Nie mogliśmy sobie pozwolić na żaden błąd i od początku meczu byliśmy skupieni. Tydzień temu przytrafiła nam się strata dwóch punktów, a dzisiaj musieliśmy stanąć na nogi i to zrobiliśmy. Zespół THW Kiel to jeden z najlepszych zespołów Bundesligi i wygrana nie przyszła nam łatwo. Mieliśmy mocnego Sławka w bramce i nie daliśmy im szansy. - powiedział Karol Bielecki.
BP PGE VIVE Kielce/fot.Anna Benicewicz-Miazga