Za nami kolejna burzliwa sesja Rady Miasta Kielce. Od początku posiedzenia dało się wyczuć napiętą atmosferę. To za sprawą nadchodzącej dyskusji o podwyżkach opłat i pieniądzach dla Korony Kielce.
Już na samym początku sesji powrócił temat podwyżek. Przypomnijmy, że tym razem chodziło o podwyższenie podatku od nieruchomości i opłat za parkowanie w centrum oraz wywóz śmieci. Jak już informowaliśmy, niektórych radnych zirytowało to, że pakiet prezydenckich uchwał w sprawie podwyżek zaproponowano bez żadnych zmian i konsultacji z radnymi. Tydzień temu wszystkie zostały odrzucone.- Nie uważam, że robiąc to samo, należy oczekiwać tych samych rozstrzygnięć – komentował przewodniczący rady Kamil Suchański.
Radni musieli zagłosować, czy złożone przez prezydenta uchwały włączyć do obrad. Jak łatwo było przewidzieć, rada nie zgodziła się na to i szybko przeszła do dalszej części.
Później, prezydent Kielc Bogdan Wenta w rozmowie z mediami powiedział, że w takiej sytuacji należy dokonać jeszcze bardziej drastycznych cięć w przyszłorocznym budżecie. Mają ucierpieć inwestycje między innymi drogowe, oświatowe a także przedsięwzięcia już wcześniej zaplanowane. - Proszę nie odbierać tego, jako ostrzeżenia. To są wyliczenia, realia, które znajdą odzwierciedlenie w przyszłości – zaznaczał prezydent Bogdan Wenta.
Danuta Papaj i jej dyplom
Jednak zanim radni zajęli się projektami uchwał wybuchła gorąca dyskusja niezwiązana z punktami obrad. W ogniu pytań znalazła się wiceprezydent Kielc Danuta Papaj, prawa ręka Bogdana Wenty. Radni dopytywali o jej wyższe wykształcenie, czy może jego brak, w kontekście zasiadania w radzie nadzorczej Wodociągów Kieleckich. Długą dyskusję rozpoczęła radna Agata Wojda, po niej dołączyli się między innymi radni Katarzyna Suchańska i Marcin Stępniewski.
Pieniądze dla Korony
Punkt dotyczący pieniędzy dla Korony Kielce od dawna zapowiadał długą i emocjonującą dyskusję. Chodziło o zwiększenie kapitału spółki o nieco ponad 5 milionów złotych. Miasto wciąż posiada w tym przedsiębiorstwie 28 procent udziałów. Wyliczając proporcje wyszło, że w takiej sytuacji Kielce z własnej kieszeni powinny wyłożyć nieco ponad 1,4 mln zł, a resztę – większościowy udziałowiec.