Odpowiedz

Prezes Korony uległ naciskom ? Niewygodne pytania na konferencji prasowej

Na czwartkowej konferencji prasowej prezes Korony Kielce przedstawił stanowisko klubu wobec incydentów mających miejsce na Kolporter Arenie podczas meczu z Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław. Spotkanie, na którym oprócz dziennikarzy byli obecni także kibice, miało burzliwy przebieg.

 Prezes Korony uległ naciskom ? Niewygodne pytania na konferencji prasowej

Jeden z fanów żółto-czerwonych zarzucił Markowi Paprockiemu, że wśród 35 osób z tzw. zakazem stadionowym są także kibice, którzy nie byli obecni na meczu. Przedstawiciel „ultrasów” powoływał się również na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, mówiące o tym, że wydawanie zakazów jest niezgodne z prawem. Jednak największą dyskusję wywołał fakt, że powstały one w oparciu o nagrania z monitoringu, które prześledziły służby mundurowe. „Podpisał pan listę wydaną przez policję i to jest dla pana strzał w kolano. Dogadał się Pan z policją” – powiedział do prezesa Korony jeden z kibiców, zarzucając także klubowi, że ten nawet nie zweryfikował nazwisk. „Jeżeli były błędy w identyfikacji kibiców, to my się do tego przyznamy. Ja nie widzę problemu” – odpowiedział Paprocki.

Wątek kontynuowali także dziennikarze, pytając nie tylko o naciski ze strony policji, ale również o możliwość zapoznania się z nagraniem przedstawiającym interwencję ochrony podczas użycia gazu. Ponadto przedstawicieli mediów interesowało ile z rzeczonych 35 osób dostało zakaz za trzymanie rac. Jednak na to pytanie prezes nie był w stanie dokładnie odpowiedzieć. „Mogą to być także osoby, które rozwijały flagi, oprawę itd., czyli pomagały w wykonaniu tego wykroczenia” – skomentował Paprocki. „Każda osoba, która otrzymała zakaz stadionowy ma prawo się odwołać. Dlaczego nie zrobiła tego do tej pory?” – dodał.

Równie „gorąco” było podczas przedstawiania sprawy interwencji ochrony i użycia gazu. Prezes Korony Kielce zasłaniał się suwerenną decyzją firmy zabezpieczającej spotkanie oraz przepisami PZPN odnośnie materiałów wywieszanych podczas meczów. Jak podkreślił Marek Paprocki, muszą one bezpośrednio dotyczyć spotkania. Jednak taki argument nie znalazł zrozumienia, ponieważ bardzo szybko przypomniano, że na Kolporter Arenie wielokrotnie rozwieszano różne bannery i trzymano transparenty. Jednym z podanych przykładów były te upamiętniające Żołnierzy Wyklętych.

Na konferencji prasowej powrócono także do genezy konfliktu ze stowarzyszeniem kibiców, który rozgorzał po tym, kiedy klub nie zgodził się na oprawę meczu z użyciem materiałów pirotechnicznych, bo za takie uznaje się też race. „Zarząd wydając pozytywną decyzję złamałby prawo, a jest zobowiązany, by tego przestrzegać. Dziwi mnie to, że jest to takie trudne do zrozumienia. (…) Zarząd nie walczy z kibicami, ale z tymi, którzy łamią prawo i nie są zainteresowani dopingowaniem swojej drużyny i przebiegiem meczu. Bo co można powiedzieć o ludziach, którzy rzucają race w kierunku swoich zawodników, kiedy drużyna wygrywa. Narażają ją nawet na walkower” – podkreślił prezes Korony, jednocześnie zapewniając, że klub jest gotowy do rozmów z kibicami.

Zdaniem Marka Paprockiego, za dialogiem obu stron opowiada się również Komisja Ligi, która podczas wczorajszego posiedzenia zadecydowała o tym, że nie wyciągnie konsekwencji dyscyplinarnych zarówno w stosunku do organizatora meczu, jak i jego fanów. Według Komisji, postępowanie dyscyplinarne mogłoby jedynie doprowadzić do eskalacji konfliktu.

Prezes Paprocki odniósł się również do oświadczenia, które wydało stowarzyszenie kibiców, a jego przesłaniem jest bojkot meczu z Górnikiem Łęczna. „Biorąc pod uwagę układ tabeli, w mojej ocenie jest on jednym z najważniejszych dla naszej drużyny w tym sezonie. Mam nadzieję, że kibice nie zastosują się do tego wezwania i przyjdą na mecz dopingując drużynę, która tego wsparcia potrzebuje – powiedział.