Ze wstępnych informacji Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że w referendum wzięło udział jedynie 7,48 proc. uprawnionych. Statystyki opracowano w oparciu o dane, które przesłało 33 z 51 Komisarzy.
Wszystko wskazuje na to, że głosowanie zarządzone przez prezydenta Bronisława Komorowskiego nie będzie ważne, ponieważ frekwencja nie przekroczy 50 proc. Jednak osoby, które wzięły udział w referendum, opowiedziały się za zmianami.
Według cząstkowych wyników aż 79,88 proc. respondentów jest za wprowadzeniem JOW-ów. Większość chce też zmian w sposobie finansowania partii politycznych (83,56 proc.) i rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika - 94,22 proc. głosujących.
Zdaniem politologów, małe zainteresowanie referendum jest spowodowane m.in. brakiem kampanii informacyjnej, ponieważ partie skupiły się na przygotowaniu do jesiennych wyborów. Specjaliści podkreślają też o swego rodzaju przypadkowości pytań, które znalazły się na kartach do głosowania.
Pomysł szybkiego ogłoszenia referendum był również taktycznym posunięciem sztabowców Bronisława Komorowskiego, który przegrał pierwszą turę wyborów z Andrzejem Dudą, obecnym prezydentem RP.
W stolicy woj. świętokrzyskiego frekwencja wyniosła niecałe 10 proc. Jednak dane z Obwodowych Komisji Wyborczych w Kielcach różnią się z tymi w pozostałych miejscach w regionie, gdzie liczba osób głosujących była o wiele niższa.
Zorganizowanie referendum kosztowało 90 mln złotych. Ponad jedna trzecia tej sumy, bo 35 mln złotych to wynagrodzenie dla komisji wyborczych.
Anna Stanisławska 07.09.2015